Co naprawdę ubezpieczamy, podpisując polisę?
Wybór spośród wielu ofert towarzystw ubezpieczeniowych nie jest prostą sprawą, chociaż często bywa przez nas lekceważony. Pochopnie podpisujemy dokument i opłacamy składkę. Do OWU, czyli Ogólnych Warunków Umowy, zwykle w ogóle nie zaglądamy. Dopiero gdy dojdzie do powstania szkody, staramy się zrozumieć cokolwiek z napisanego prawniczym żargonem zakresu naszego ubezpieczenia. Tymczasem decydując się na konkretne ubezpieczenie, powinniśmy kierować się jasnymi regułami oraz własnymi potrzebami.
Najczęstsze zawiłości polis ubezpieczeniowych
Jednym z najbardziej bolesnych dla naszej kieszeni zapisów jest sposób, w jaki towarzystwo ubezpieczeniowe będzie wyliczać sumę odszkodowania. Istnieją bowiem dwie drogi wyceny. Pierwsza, która w polisie opisana będzie jako wartość odtworzeniowa, polega na wypłaceniu nam w przypadku szkody kwoty, która pozwala na zakup nowego modelu tego samego sprzętu lub innego urządzenia tej samej klasy i funkcjonalności. Zatem jeśli kupiliśmy telewizor za 2000 zł, ale w wyniku przepięcia się zepsuł, powinniśmy otrzymać ok. 2000 zł. Druga droga to wycena wartości rzeczywistej. Otrzymujemy wtedy realną rynkową wartość zniszczonego urządzenia. Wspomniany telewizor jest doskonałym przykładem, ponieważ sprzęt RTV bardzo szybko traci na wartości. Po roku użytkowania, w przypadku awarii należy się nam ok. 50% z wydanych 2000 zł.
Kolejny istotny zapis w polisie to suma ubezpieczenia, czyli górna granica odpowiedzialności, jaką ponosi towarzystwo. Dotyczy do przede wszystkim mieszkań, które często wyceniamy bez zastanowienia. Tymczasem, oprócz ceny nieruchomości, powinniśmy uwzględnić ruchomości wewnątrz oraz rynkowy wzrost wartości (np. po remoncie). Nierzadko też kusi nas, by zaniżyć kwotę, aby zmniejszyć składkę. Dlatego, wybierając ofertę, warto sprawdzić towarzystwa, które umożliwiają podanie większej sumy bez konsekwencji w postaci wyższej składki.
Czy istnieje ochrona od wszystkiego?
Wachlarz zdarzeń losowych oraz ewentualności, które mogą zostać zawarte w naszej umowie ubezpieczeniowej jest naprawdę szeroki. Na przykład w pakiecie premium towarzystwa Nationale-Nederlanden wśród objętych ubezpieczeniem rzeczy wykorzystywanych poza domem jest m.in. okresowy bilet komunikacji miejskiej. Może się to wydawać drobnostką, ale jego wartość może wynosić nawet kilkaset złotych. Istnieje więc możliwość zabezpieczenia niemal każdego aspektu naszej codzienności. Jednak w przygotowywanych dla nas polisach często znajdują się zapisy, które akurat nam nie są potrzebne, a wpływają na wysokość składki. Przykładem może być zagrożenie zalaniem. To świetna ochrona dla osób mieszkających w wielopiętrowych budynkach, ale kogo może zalać posiadacz domu jednorodzinnego? Dla niego ważniejszy będzie zakres przedmiotów znajdujących się poza nieruchomością, które będą objęte ochroną. Warto wtedy zajrzeć o OWU i sprawdzić, czy oprócz zawartości garażu dostaniemy odszkodowanie za zniszczone ogrodzenie lub ogród. Jeśli mamy dużą rodzinę, dobrze jest zadbać o zabezpieczenie się przed szkodami spowodowanymi przez dzieci. Na szczęście jako klienci jesteśmy coraz bardziej świadomi i doświadczeni. Potwierdzają to statystyki, które mówią, że już 62% Polaków wykupuje polisy na mieszkania.
Mieszkanie własne, a mieszkanie na wynajem
Podobne niedopatrzenia dotyczą ubezpieczenia mieszkań, które wynajmujemy osobom trzecim. Wielu właścicieli nieruchomości wciąż nie wie, że mimo wykupienia polisy nie zabezpieczają się przed szkodami spowodowanymi przez najemców. Dlatego, podpisując umowę, warto zapytać o rozwiązania dedykowane dla wynajmujących, które chronią zarówno ich, jak i najemców. Takim wyjściem jest OC, działające bez względu na to, kto zamieszkuje lokal. Zatem jeśli to lokator zaleje sąsiada, nie trzeba martwić się o wypłatę świadczenia.
Oceń ten artykuł: